Ola siedziała w pokoju przesłuchań i uzupełniała raporty z wczorajszego dnia. Nagle weszła Emilka.
-Dobra, dobra, Blanka nie martw się. Załatwię to. Spokojnie. No dobra, cześć.
Drawska odłożyła telefon.
-Wszystko w porządku?-spytała posterunkowa.
-Tak, jasne.
-A tak na serio?
-Wszystko jest okej.
-Emilka, możesz nie robić ze mnie głupiej?
Drawska westchnęła.
-Dzwoniła moja siostra. Znowu zawaliła sprawdzian i dostała pałę. Jest w klasie maturalnej, ojciec się wścieknie.
-Zadzwoniła poprosić Cię o pomoc-zrozumiała Ola.
-Dokładnie. Ojciec wpadnie w szał. Dobrze, że Blanka mieszka z mamą bo nie wiem co by się stało-Emilia znowu zaczęła się martwić swoją sytuacją.
Ola przytuliła koleżankę.
-Nie martw się. Sama mówiłaś, że ojciec się już uspokoił trochę.
-Tak, ale nie przepuści jej tych ocen.
Olka westchnęła.
-Ale chodziła na jakieś korepetycje? Z czego w ogóle dostała tą jedynkę?
-Chodziła ale nikt nie potrafi jej tego tak wytłumaczyć żeby zrozumiała i z polskiego.
Na te słowa Ola zrobiła oczy jak pięć złoty.
-Jaka Ty jesteś głupia-powiedziała.
-Co?-spytała zdziwiona Emilia.
-Głupia jakaś. Dlaczego mi nie powiedziałaś. Ja bym jej mogła pomóc.
-Ola, to bardzo miło z Twojej strony, ale ja nie mogę Cię o to prosić.
-Daj spokój. Jeśli inni nie mogą jej tego wytłumaczyć, może mi się uda.
-Nie, ale Ty masz pracę, przygotowania do ślubu. Nie mogę Ci głowy zawracać.
-Weź się ogarnij, dla mnie to żaden problem. Jutro i pojutrze mam wolne. Daj mamie mój numer i niech zadzwoni to się jakoś umówimy, żeby wszystkim pasowało.
-To bardzo miłe z Twojej strony, ale u nas to jest rodzinne. Ja nie jestem humanem, Blanka tak samo. Nie wiem czy dasz sobie radę.
-Wątpisz we mnie?
-Nie no, nie-Emilia uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-No to właśnie. A jak chcesz moje referencje to idź do Mikołaja. Dominikę i Anię też uczyłam.
-Okej będę pamiętać-dziewczyny zaczęły się śmiać.
-Ej a tak w ogóle to my dzisiaj razem jeździmy. Wiesz już?-spytała Ola.
-Nie-odparła zdziwiona Emilka.
-No bo Monika wróciła i jest znowu z Krzyśkiem, a Mikołaj musi dzisiaj coś załatwić i go nie będzie.
-Uuuu, to się ciekawa służba szykuje.
-Ooo tak.
Policjantki udały się na odprawę i patrol.
-A tak a propo. Czemu Mikołaja nie ma?-spytała Drawska.
-Nie wiem, napisał mi tylko dzisiaj sms-a, że musi coś załatwić z Kamilą i go nie będzie.
-Dziwne rzeczy...
Patrol 05 miał dzisiaj bardzo niespokojny rewir. Drawska i Wysocka co chwila otrzymywały kolejne, coraz to bardziej męczące zgłoszenia. Dochodziła 18 i zbliżał się koniec służby. Zjechały na fabrykę.
Siedziały przebrane w pokoju przesłuchań. Emilia miała głowę podpartą o ręce, Ola swoją trzymała położoną na biurku. Nagle wszedł Jacek.
-Intensywny dzień?-spytał patrząc dziewczyny.
-Bardzo-odpowiedziała sierżant.
-Widać-aspirant zaczął się śmiać.
-Jacek, mam do Ciebie prośbę.
-Jaką?
-Powiedz swojemu kochanemu braciszkowi, że jak jeszcze raz, wywinie mi taki numer jak ostatnio to może się więcej do mnie nie odzywać-powiedziała żartobliwie.
-Okej, a co znowu zrobił?
-Już on dobrze wie co.
-Przekażę-puścił oczko Emilii-Olcia, jedziemy do domu?-skierował się w stronę swojej narzeczonej, która mu nie odpowiedziała.
-Ola. Olka...
Wysocka nadal nic nie mówiła. Jacek do niej podszedł.
-Ta... Komuś się zasnęło. Olka wstawaj-powiedział głośniej.
Policjantka otworzyła swoje niebieskie oczy.
-Co znowu ukradli?-spytała zaspana.
-Nic nie ukradli. Chodź jedziemy do domu-Jacek i Emilka śmiali się z zachowania Aleksandry.
-Już...-Ola przetarła oczy-Która godzina?
-Dwadzieścia po szóstej-odparła policjantka.
-Dobra, nie ma co siedzieć-Ola wstała z krzesła-Pamiętasz, że masz dać numer mamie?-przypomniała koleżance.
-Pamiętam. Dziękuję Ci.
-Nie ma za co. Buźka.
Policjanci się pożegnali. Gdy Ola i Jacek schodzili po schodach Jacek spytał:
-Jaki numer?
-Mój. Będę uczyć siostrę Emilki polskiego.
-Oooo no tak. W końcu jesteś panią profesor.
-Do profesora jeszcze mi daleko. Nie dzwonił Mikołaj do Ciebie?-zmieniła temat.
-Właśnie miałem Ci powiedzieć. Zaprosili nas z Kamilą do siebie dzisiaj na kolację.
-Ciekawe gdzie oni dziś byli.
-Niedługo się dowiemy. Wsiedli do samochodu i udali się do mieszkania. Tam zaczęli się szykować na wyjście do przyjaciół. Wpół do 20, Jacek stał gotowy przy drzwiach.
-Ola, spóźnimy się w końcu.
-Nie panikuj, wcale nie jest tak daleko.
-Ale jest ślisko. Pośpiesz się.
-Pośpiech nie jest wskazany. A ja muszę wyglądać perfekcyjnie.
-Dla mnie będziesz wyglądać perfekcyjnie nawet w worku po ziemniakach.
-Bardzo zabawne-powiedziała wyglądając zza drzwi łazienki.
-No taka prawda.
Minęło jeszcze 10 minut nim Aleksandra skończyła się szykować. Zeszli do samochodu i pojechali do mieszkania ich przyjaciela.
O 20 byli na miejscu. Przywitali się, zjedli kolację i rozmawiali.
-A gdzie Ania i Dominika?-spytała Ola.
-Pojechały na weekend do dziadków-odpowiedział Mikołaj.
-Słuchajcie, zaprosiliśmy Was, bo chcieliśmy powiedzieć Wam coś ważnego-zaczęła Kamila.
-Co takiego?-spytał Jacek.
Białachowie spojrzeli na siebie i złapali się za dłonie.
-Więc, będziemy mieli dziecko-odparł Mikołaj.
Wysocką i Nowaka zamurowało. Po chwili jednak odzyskali świadomość sytuacji.
-No to gratulacje-powiedzieli niemal jednocześnie.
Oczywiście były uściski, pocałunki w policzek, uśmiechy, każdy się cieszył.
-To naprawdę świetna wiadomość-powiedziała Ola gdy już usiedli.
-No ale to jeszcze nie koniec niespodzianki. Chcieliśmy Was dwoje prosić, byście zostali rodzicami chrzestnymi naszego dziecka-dodała Kamila.
Jacek i Ola popatrzyli na siebie, w swoich oczach widzieli odpowiedź na tę prośbę.
-Cóż, to będzie dla nas zaszczyt-powiedział Nowak.
-Naprawdę?-spytała dowódca Aleksandry.
-Oczywiście, że tak-poparła swojego narzeczonego Ola.
Posiedzieli jeszcze chwilę u Białachów. Ci pytali o termin ich ślubu, który wyznaczony został na końcówkę maja. Przed 23 się pożegnali i Ola z Jackiem udali się do domu.
Przepraszam, że tak długo nie było nowości na blogu, ale ostatnio dużo się u mnie dzieje i sami rozumiecie. Teraz jednak zaczynam nadrabiać :)
Jak się podoba rozdział? Zadowoleni z niespodzianki Mikołaja i Kamili?