Ola i Jacek wrócili do mieszkania. Zadzwonił telefon posterunkowej. To był Mikołaj.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Gdyby nie to, że znowu ktoś chce zabić mnie i moich bliskich, to byłoby okej.
-Olka, ogarnij się. Już raz go do pierdla wsadziłaś. Drugi raz też to zrobisz.
-A co jeśli nie? Ostatnio powiedział, że był dla mnie zbyt łagodny. Teraz może być dużo gorzej...
-Wcale nie był dla Ciebie łagodny. Po prostu pokazał tyle, na ile go stać. Damy radę, rozumiesz co mówię?
-Tak-Ola powstrzymywała łzy.
Rozmawiali jeszcze dłuższą chwilę po czym się rozłączyli. Ola usiadła zrezygnowana na kanapie.
-Co jest?-zapytał Jacek.
-A jak sądzisz? Znowu wpakowałam wszystkich w kłopoty.
-Ola, to nie Twoja wina, że on uciekł.
-Ale teraz nas chce dopaść. On jest niebezpieczny. Ostatnio wyszliśmy z Mikołajem i ojcem cało z tego ale...
-Nie ma żadnego ale. Tym razem będzie tak samo. Złapią go, nic się nikomu nie stanie-Jacek popatrzył w oczy swojej dziewczynie.
-Masz rację-powiedziała Ola.
-Chodź, zjemy coś-zaproponował Jacek. Siedzieli w domu przez kolejne dni. Zakupy dostarczali im podstawieni policjanci. Pod blokiem ciągle byli ochroniarze. Z przyjaciółmi i rodziną kontaktowali się tylko telefonicznie. Któregoś kolejnego dnia, Ola już sama nie wiedziała, który dzień z kolei musi siedzieć w domu, odebrała dziwny telefon.
-Halo?
-Cześć Ola-to była Emilka.
-Cześć Emilka-przywitała się Ola.
-Co tam u Ciebie słychać?-zapytała Wysocka.
-Bardzo ładną masz koleżankę-Posterunkowa usłyszała w słuchawce głos Wasyla.
-Co jej zrobiłeś?-zapytała drżącym głosem.
-Jak słyszysz nic. Jeszcze nic. Daliście obstawę prawie wszystkim. Zapomniałaś jednak, że jestem sprytniejszy od psiarni i mam u Was swoich ludzi. Dowiedziałem się, że ta cała Drawska to Twoja kumpela i postanowiłem ją odwiedzić. A teraz posłuchaj mnie, szmato. Telefon Twój i Twojego kochasia jest na podsłuchu. Mieszkanie obserwują moi ludzie, więc nie próbuj żadnych sztuczek. O 20 bądź w opuszczonym szpitalu klinicznym za miastem. Zrobimy wymianę. Ty na koleżankę. Jeżeli tego nie zrobisz, pożegnasz się ze swoją psiapsią.
Wasyl rozłączył się. Historia zatoczyła koło z tym, że teraz Ola nie mogła naprawdę nikomu powiedzieć o tej sytuacji. Musiała jechać na wyznaczone miejsce. Inaczej zabiją Emilkę. Nie mogła pojąć. Dlaczego ona nie dostała ochrony. Czemu o niej nie pomyśleli. Była zła na te sytuację. Mijała godzina za godziną. Im bliżej 20 tym coraz większe nerwy. Nie uszło to uwadze Jacka.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
-Tak, jasne-odpowiedziała Ola.
-Na pewno?
-No tak, tylko już mam dosyć tego ciągłego siedzenia w domu.
-Wiesz, że narazie jest to konieczne.
-Wiem...-i tu pojawił się kolejny problem. Jak się wymknąć żeby nikt nie zauważył. Aleksandra wiedziała, że musi coś wymyślić. Do głowy przyszedł jej dosyć ryzykowny plan. Ale innego nie miała. O 19:30 poprosiła by policjanci pełniący służbę pod ich blokiem przyszli na górę, gdyż słyszała jakieś dziwne dźwięki i obawia się, że to może być podsłuch zamontowany w mieszkaniu. Jacek nie wiedział o co jej chodzi. Wszystko wydawało mu się normalne. Razem z policjantami zaczęli przeszukiwać mieszkanie. Ola w tym czasie niepostrzeżenie wzięła kluczyki od swojego auta i powiedziała, że idzie odwiedzić sąsiadkę z dołu. Uwierzono jej. Każdy skupił się na sprawie rzekomych podsłuchów. Olka wypadła z bloku jak strzała, wsiadła do swojego auta i pojechała do opuszcznoego szpitala. Miała nadzieję, zajechać wystarczająco daleko zanim zauważą jej zniknięcie. Po 20 minutach była na miejscu. Wysiadła z samochodu i udała się do budynku. Zaraz przy wejściu zobaczyła związaną na podłodze Emilię.
-Emilka!-zawołała
-Ola, uciekaj stąd!
Wysocka poczuła nagle szarpnięcie za włosy i chwilę później leżała już na podłodze także związana.
-Widziałem, że przyjdziesz-zza rogu wyszedł Wasyl. Miał ze sobą dwóch kumpli.
-Chciałeś mnie, więc jestem. Ją wypuść.
-Nie mów mi co mam robić bo to się źle dla Ciebie skończy. Teraz zapłacisz mi za to co zrobiłaś. Ostatnio byłem dla Ciebie zbyt łagodny...
-Łagodny? Nie. Po prostu pokazałeś na ile Cię stać-powiedziała cytując Mikołaja.
Wasyl uśmiechnął się złośliwie w jej stronę.
-Jeszcze się przekonasz. Wsadziłaś mnie do pierdla zostawiając bez roboty i bez kasy.
-Ani jedno ani drugie nie będzie Ci potrzebne, bo zaraz i tak wrócisz tam skąd uciekłeś.
-Nie powiedziałbym-Wasyl spoważniał-Twoja psiapsia już nam nie jest potrzebna. Moi koledzy zaraz się nią zajmią, a co do Ciebie mam poważniejsze plany. Za dwie godziny masz samolot do Ekwadoru. Wiesz co tam jest? Największy na świecie burdel, gdzie będziesz dla mnie pracować dopóki nie zostanie z Ciebie suchy kawał mięcha, którego nawet pies nie zeżre.
-Możesz o tym pomarzyć-Ola próbowała być twarda, chociaż wiedziała w jak beznadziejnej sytuacji się znalazła.
-To się jeszcze okaże. Wiesz co, przypominasz mi nawet swoją matkę.
Ola zdębiała, nie miała pojęcia o czym Wasyl mówi.
-Co Ty bredzisz?-spytała.
-Była taka sama jak Ty-spryciula, której nie pykło. Nawet zanim ją zabiłem była taka harda.
-Kłamiesz, moja matka umarła na raka!-wykrzyczała Ola.
-Była chora, ale to ja ją zabiłem. Dziwne, że tatuś Ci tego nie opowiedział. Ale nigdy się nie spotkacie, więc ja to zrobię. Twoja stara wprawdzie była chora, ale na krótko przed śmiercią jej stan się poprawił. Wróciła wtedy do domu. Powinnaś to pamiętać.
Olę olśniło. Jej mama rzeczywiście przed śmiercią wróciła do domu ze szpitala. Dlatego nie mogła później pojąć czemu umarła skoro było z nią lepiej. Ojciec, wmawiał jej jakieś niestworzone historie na ten temat, a ona jako dziesięcioletnie dziecko wierzyła w to, a później nie drążyli tematu śmierci Joanny. A bynajmniej Wysocki zawsze go kończył.
Wasyl kontynuował:
-Parę dni wcześniej Twój stary zatrzymał mojego kumpla na próbie przemytu hery za granicę. Byłem z nim, ale mnie nie złapał. Nie zmieniło to faktu, że nasz plan szlag trafił i wszystko było winą Twojego starego. Musiałem więc się jakoś zemścić. W nocy, gdy był w robocie, wszedłem do waszego mieszkania. Biedny Wasylek nie miał jeszcze wtedy gana, więc przyszedł z nożem. Chciałem zabić Ciebie, wiedziałem, że ma taką córcię, którą bardzo kocha. Myślałem, że jesteś sama w domu. Ale gdy wszedłem do Twojego pokoju, ktoś się rzucił na mnie od tyłu. To była Twoja matka. Odepchnąłem ją i dźgałem raz po raz nożem, nie mogła krzyczeć żeby Cię nie obudzić. Gdy z nią skończyłem chciałem iść do Ciebie ale usłyszałem kroki na klatce schodowej. Kroki Twojego ojca. Musiałem więc uciekać.
Ola siedziała jak wryta, patrząc w jakiś punkt, nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Wreszcie podniosła głowę i popatrzyła na Wasyla.
-Ty sukinsynu, nie daruję Ci tego!-Krzyknęła chcąc rzucić się na niego, miała jednak związane ręce i zatrzymał ją jeden z jego kumpli.
Wasyl zaczął się śmiać i zapytał policjantek:
-Macie jakieś ostatnie życzenie?
Zanim powiecie, że jestem wredna, podła i wgl. fuj, dodam, że kolejny rozdział pojawi się baaardzo szybko ;)
Mam nadzieję, że za 5 minut się pojawi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Świetny blog :) Już nie mogę doczekać się następnego opowiadania :D
OdpowiedzUsuńREWELACJA :D masz genialnego bloga, genialnie piszesz :D i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Olka<3<3<3
Dzięki wielkie ;)
OdpowiedzUsuńPojawi się dzisiaj;3