niedziela, 25 października 2015

XIV-Niespodzianka

-Nareszcie w domu!-zawołała Ola stojąc przed drzwiami mieszkania.
-Cieszysz się?-spytał Jacek wyjmując kluczyki od drzwi.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Już niedługo, zostawimy to mieszkanie i zaczniemy życie w domu na przedmieściach.
-Jako...?-spytała z uśmiechem Ola.
-Jako państwo Nowak!-powiedział, podniósł Olę i przeniósł ją przez próg.
-Z takimi atrakcjami trochę jeszcze poczekaj!-zawołała.
-Tylko się wprawiam-powiedział Jacek stawiając Olę na ziemi i zaczynając ją całować. Ona także zatapiała swoje usta w jego szyi. On zaczął ściągać z kurtkę, którą miała na sobie a ona opierając się o wielką szafę, zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Całowali się coraz namiętniej, ściągali z siebie coraz więcej ubrań. Zaczęli zmierzać do ich wspólnej sypialni i już rzucili się na łóżko, gdy nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Popatrzyli po sobie zdumieni.
-Kto znowu?-zapytał Jacek wstając z łóżka i zapinając koszulę. Ola także wstała, zapięła swoje spodnie i założyła bluzkę. Weszła do przedpokoju, Jacek właśnie otworzył drzwi, za którymi stali jego rodzice oraz tata Oli. Kompletnie zapomnieli, że zaprosili ich na obiad.
-Cześć, dzieci. Chyba nie zapomnieliście o dzisiejszym obiadku?-spytała pani Iwona-mama Jacka.
-Nie no, skądże. Oli się tylko przedłużyły badania i niedawno dopiero wróciliśmy-powiedział Jacek.
-Wejdźcie, proszę-dodała Ola.
Wszyscy weszli, usiedli przy stole i zaczęli jeść. Gdy skończyli i rozmawiali, Jacek popatrzył znacząco na Olę, ona dała mu znak, że czas by poinformować ich rodziców o planach jakie mają na przyszłość.
-Panie Wojciechu, mam do Pana poważną prośbę-zaczął Jacek. Oczywiście przy tym wstał.
-Jaką, Jacek?-spytał Wysocki
Ola podeszła do swojego ukochanego.
-Chciałem prosić o rękę pańskiej córki-powiedział Jacek łapiąc Olę za dłoń. Mama Jacka otworzyła szeroko oczy i się uśmiechnęła, a jego ojciec z dumą patrzył na syna.
Wojciech natomiast przybrał poważny wyraz twarzy, wstał z krzesła i powiedział:
-Możesz zapomnieć.
Jacek, Ola i państwo Nowak zdębiali. Wysocka nie miała pojęcia czemu padła taka odpowiedź. Przecież ojciec lubi Jacka, nie miał nic przeciwko ich związkowi.
-Możesz zapomnieć o jej ręce. Albo bierzesz całą, albo wcale-dokończył Wysocki.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Rodzice pogratulowali swoim dzieciom.
-No naprawdę, po Panu takiej odpowiedzi się nie spodziewałem-powiedział Nowak.
-Jacek, już prawie rodziną jesteśmy. Skończ z tym panem i mów mi tato.
-Dobrze, tato-wszyscy ponownie zaczęli się śmiać. Tego dnia także i Ola przeszła na "Ty" ze swoimi przyszłymi teściami.
Przyszli państwo Nowak pożegnali swoich bliskich i zaczęli sprzątać po obiedzie.
-Wyostrzył mu się dowcip-powiedziała Ola.
-Tak, zdecydowanie-poparł ją Jacek.
Gdy skończyli sprzątać, do Jacka zadzwonił telefon. Był to agent nieruchomości. Umówili się na 15:30 na oglądanie domów. O wyznaczonej godzinie Ola i Jacek pojechali na spotkanie, a o 20 wrócili do mieszkania.
-Mówię Ci, że ten czwarty był najlepszy-zaczął Jacek.
-Nie znasz się. Szósty, to było coś-odparła Ola.
-Dobra, jeszcze mamy czas żeby się zastanawiać. Zjedzmy coś.
Narzeczeni udali się do kuchni by przygotować kolację. Następnie ją zjedli, umyli się i położyli gdyż następnego dnia oboje mieli służbę.
Wstali przed 7. Wyszykowali się i pojechali na komendę. Weszli do pokoju przesłuchań, przebrali się a po odprawie Jacek poszedł do swojego gabinetu, Ola zaś pojechała z Mikołajem na patrol. Chłodny zimowy dzień mijał im bardzo spokojnie. Po południu podjechali na przerwę a o 18 zdali broń na komendzie.
-Dzięki za dziś, Mikołaj-powiedziała Ola.
-Dzięki, Młoda-oparł Białach. Ola poszła do gabinetu Jacka
-Jedziemy?-spytał aspirant.
-Jasne.
Wyszli już z gdy nagle zawołał ich Mieszko.
-Ola, Mikołaj Cię woła bo nie podpisałaś mu jakiś papierów jeszcze.
-Jakich?-spytała zdziwiona Ola.
-Ja tam nie wiem. I do Ciebie Jacek, ma tam jeszcze jakąś prośbę.
-Dobra, to chodźmy-powiedział policjant
Weszli za Mieszkiem do pokoju przesłuchań i doznali szoku. Na środku stał Mikołaj z Krzyśkiem, trzymali transparent z napisem "Niech żyje Para Młoda", przed nimi stała Emilka i Robert trzymający chleb i sól a obok nich inspektor Wysocki z butelką bezalkoholowego szampana.
-Sto lat, sto lat, niech żyją, żyją nam...-śpiewało blisko 25 osób.
Ola i Jacek stali jak zamurowani. Skąd ich przyjaciele wiedzieli? W pokoju znajdowała się tylko jedna osoba, którą poinformowali o ich ślubie-ojciec Aleksandry. Narzeczeni śmiali się szczęśliwi, że mają takich przyjaciół. Gdy skończyli śpiewać, posypały się gratulacje dla przyszłej pary młodej i podziękowania dla ich bliskich, którzy zorganizowali coś takiego. Na komendzie panował radosny nastrój. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, pili szampana i jedli ciasto. Mikołaj przytulił Olę zapraszając ją i Jacka na kolację w sobotę. To nie był jednak koniec niespodzianek tego wieczoru. Gdy tak wszyscy świętowali, usłyszeli jak szalejąca na dworze burza łamie drzewo stojące przed komendą, które upada na linie energetyczne. Muzyka ucichła i zgasły wszystkie światła. Nagle do pokoju przesłuchań ktoś wszedł...


Któż to mógł być? Macie jakieś pomysły?

9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm są dwie opcje albo to rodzice Jacka lub Szymon Napierski. Zgadłam?? Czekam na next i odpowiedź.
    Pozdrawiam.
    Gosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm to kto?? Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania. Czekam z niecierpliwością na nie. Pozdrawiam i życzę weny.
      Gosia.

      Usuń
    2. nie to Monika Kownacka

      Usuń
  3. Nie mam pojęcia kto to...
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto to może być to nie wiem. Ale wiem jedno. Twój blog jest super fantastyczny!
    Pozdrawiam
    Regina

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :)
    Kolejne opowiadanie postaram się dodać jutro wieczorem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy kolejny rozdział. Normalnie tak mnie zaciekawiłaś, że szok...Nie mogę się doczekać na next, a tak poza tym to Twój blog jest świetny! :D
      Pozdrawiam.
      Gosia.

      Usuń