Ola siedziała a w jej oczach aż było widać iskry. Emilka była obok niej, zrobiło się jej szkoda koleżanki, ale to dodało jej na tyle siły by mogła odpowiedzieć na zadane pytanie.
-Życzenie może nie, ale za to dobrą radę. Nigdy nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki-na te słowa wyskoczyła cała banda antyterrorystów. Wasyl i jego kumple byli otoczeni. Nie było sensu uciekać albo się bronić. Nie było jak. A poza tym Wasyl nie wiedząc kompletnie skąd wzięły się oddziały AT zgłupiał całkowicie. Ola poczuła czyjeś ciepłe dłonie na swoich nadgarstkach to Jacek ją rozwiązywał. Gdy tylko skończył, Ola rzuciła mu się na szyję.
-Skąd wiedziałeś gdzie jestem?-zapytała.
-Podsłuchu w domu nie było, ale nadajnik GPS w Twoim aucie, owszem.
Emilka, którą Krzysiek rozwiązał, stała obok nich.
-Jak?-spytała Wysocka Drawskiej. Tylko tyle mogła z siebie wykrzusić.
-Gdy kumple Wasyla mnie porwali, akurat miałam się spotkać z koleżanką. Zauważyła jak wciągają mnie do auta a że zna Krzyśka od razu do niego zadzwoniła. Byłam pewna, że to zrobi i że nasi nas nie zostawią-Emilia mówiła to prawie przez łzy.
-Was nie informowaliśmy bo nie było sensu przyspażać Wam jeszcze większego stresu-dodał Krzysiek. Te słowa kierował do zakochanych.
Nagle Aleksandrę dobiegł głos jej ojca. Wołał imię córki. Ola rzuciła się w jego stronę wpadając mu w ramiona.
-Tato, tato. Mama, to on ją...
-Tak, córeczko. Twoja mama umarła ratując Ci życie. To dlatego nie chciałem żebyś wstępowała do policji. To przez moją pracę on wtedy zjawił się u nas w mieszkaniu.
-To nie prawda. Zawsze robiłeś co mogłeś, żeby nas chronić. Pamiętam to dokładnie.
-Ola była cała we łzach.
Na miejsce przybyła karetka. Lekarz zbadał Emilkę i Olę. Były tylko w lekkim szoku. Wysocka teraz siedziała oparta o ramię swojego ojca. Nie miała do niego pretensji o to, że okłamywał ją przez tak wiele lat w sprawie śmierci jej matki. Chciał ją chronić. Bał się, że Ola może zacząć się obwiniać o tę rodzinną tragedię. Miał jednak jeszcze jedną, ważną rzecz do przekazania córce. Wyrwał ją zamyślenia mówiąc:
-Gdy Twoja mama była jeszcze w szpitalu, napisała do Ciebie list i poprosiła bym Ci go dał gdy dorośniesz-powiedział wynajmując z kurtki kopertę.
Ola w ostatnim czasie miała już dosyć listów, czuła jednak, że ten będzie inny, wyjątkowy. Wzięła go od ojca. Na kopercie było napisane jej imię i nazwisko. Otworzyła ją i zaczęła cicho czytać.
"Kochana Oleńko
Jeżeli czytasz ten list to znaczy, że nie ma mnie już z Tobą, a Ty jesteś dojrzałą, piękną kobietą. Nie wiem ile masz teraz lat. Poprosiłam tatę by przekazał Ci ten list gdy uzna, że jesteś gotowa, więc nie zdziw sie, że możesz mieć teraz czterdziestkę. Ale do rzeczy.
Jesteś już duża i rozumiesz, że jeśli mnie nie ma, to znaczy, że musiałam odejść. Zawsze byłaś cichym i skrytym dzieckiem, więc pewnie jesteś teraz bardzo niepewna siebie. Może boisz się zmian, boisz się zranienia. Sama to wiesz. Chcę Ci powiedzieć jedno, niezależnie od tego, co ktoś Ci powie, jak bardzo Cię zrani bądź zawiedzie, nigdy nie trać wiary w siebie. Jesteś wspaniała, piękna i mądra. Ja wprawdzie nie mogłam Ci zbyt długo towarzyszyć w wędrówce przez życie, ale pamiętaj, że masz kochającego tatę, dla którego praca jest bardzo ważna, ale nigdy nie była, nie jest i nie będzie ważniejsza od Ciebie. Pamiętaj o tym. Jeżeli chodzi o mnie, cały czas będę Was mieć w opiece. Byłam przy Tobie zawsze, na Twojej pierwszej randce, pierwszym dniu w pracy, najgorszym i najlepszym dniu w życiu i jestem także teraz, gdy to czytasz.
Kochanie, nigdy nie trać wiary w siebie i nie bój się tego co Ci przyniesie życie. Kocham Cię, mój mały kwiatuszku.
Mama"
-Dlaczego pokazałeś mi to dopiero teraz?-zapytała wzruszona Ola.
-Miałem to zrobić, gdy uznam, że jesteś gotowa. Ten czas nadszedł. Już nie jesteś moją małą dziewczynką, tylko dorosłą kobietą.
Ola usiadła prosto i popatrzyła w oczy ojcu.
-Tato, może i jestem dorosła i wykonuje zawód, który Ci nie odpowiada i mam chłopaka, z którym robię pewne rzeczy, ale Twoją małą dziewczynką będę zawsze-uśmiechnęła się do ojca.
-Naprawdę?-zapytał Wysocki.
-Naprawdę-przyrzekła Ola opierając głowę o jego klatkę piersiową. Wojciech przytulił córkę.
W tej samej chwili kątem oka Wysocka ujrzała policjantów prowadzących zakutego w kajdanki Wasyla. Ponownie uniosła głowę mówiąc:
-Jestem Twoją małą dziewczynką, ale teraz muszę coś załatwić-powiedziała wstając i zrzucając ze swoich pleców koc, który jej dano. Pewnym krokiem ruszyła przed siebie, z głową podniesioną ku górze i lekkim uśmiechu oznaczającym triumf.
-Poczekajcie!-krzyknęła do policjantów, którzy szli z Wasylem.
Stanęła naprzeciwko niego, popatrzyła w jego czy mówiąc:
-To, za Emilkę-wymierzyła mu siarczysty cios w policzek.
-To, za moją mamę-poleciał drugi, jeszcze mocniejszy policzek.
-A to, za mnie-powiedziała, po czym uderzyła go tak mocno, że aż osunął się z rąk funkcjonariuszy na ziemię, gdzie wypluł kilka zębów. Nachyliła się nad nim mówiąc:
-I nie radzę Ci więcej uciekać z pierdla bo sama osobiście Cię znajdę i zatłuczę.
Jacek podszedł do komendanta.
-Czy ona nie będzie miała przez to problemów?-zapytał.
-A czy ktoś coś widział?-spytał Wysocki.
-Ale co miał ktoś widzieć?
-Właśnie nie wiem-obydwoje zaczęli się śmiać.
-Jacek-Wysocki lekko spoważniał.
-Tak?
-Ale o tych pewnych rzeczach, które robicie z Olką, to jeszcze sobie we dwójkę porozmawiamy.
Nowak zbladł.
No i mamy szczęśliwe zakończenie! Czy list Joanny Wysockiej zmieni coś w życiu jej córki? Jak Wasze wrażenia? :)
Koniec najlepszy "Ale o tych pewnych rzeczach, które robicie z Olką, to jeszcze sobie we dwójkę porozmawiamy" hahahaha :D. A teraz poważnie wzruszył mnie ten list :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny
Paulina
Ale mnie ten list wzruszył! ale koniec to THE BEST!!!
OdpowiedzUsuńnajlepsze było to jak Wasyl oberwał od Oli hahahahaha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
OdpowiedzUsuń