-Halo?-odezwał się Jacek.
-Skarbie, mógłbyś po pracy jechać do przedszkola odebrać Tośka? Jadę z Emilką do mnie, nie chciałam jej zostawiać.
-Jasne słońce, daj mi tylko adres.
-Kwiatowa 16/20.
-Okej, pojadę po niego. A jak tam Emilka?
-Słabo. Porozmawiamy jak przyjedziesz. Tośkowi nic nie mów.
-Jasne. Do zobaczenia Oleńko.
-Pa, kochanie.
Ola rozłączyła się. Całą drogę do jej mieszkania przemilczały. Nie było wtedy sensu mówić czegokolwiek. Weszły do mieszkania posterunkowej, w którym ta nie była od dawna. Ostatnie kilka miesięcy przemieszkała u swojego chłopaka. Miała tam być w prawdzie krótko, ale się im przedłużyło troszkę. Ola przyniosła Emilce herbatę. Ponownie zaczęła jej tłumaczyć, że to co się stało, nie było jej winą. Przegadały tak kilka godzin. Ktoś otworzył drzwi i wszedł do mieszkania. To był Jacek i Tosiek.
-Cześć Tosiek-powiedziała Ola-wiedziała, że zaraz będzie musiała powiedzieć siedmioletniemu dziecku, że jego tata jest w szpitalu.
-Cześć. A dlaczego Emilka płacze?-chłopiec znał znajomych swojego taty doskonale.
-To nic takiego-powiedziała Drawska, lekko się uśmiechając by to wyglądało wiarygodnie.
-A gdzie jest mój tata?-zapytał.
-Tosiek, w tamtym pokoju jest telewizor. Włącz sobie i coś pooglądaj-powiedział chłopcu Jacek.
Antoś wysłuchał polecenia.
Nowak podszedł do kobiet dając im torby. -Emilka, wziąłem Twoje rzeczy z komendy, pomyślałem, że mogą Ci się przydać.
-Dziękuję Ci.
-Tobie też wziąłem kilka od nas z mieszkania. Pewnie będziesz chciała tu zostać i jeszcze z szafki Krzyśka wziąłem klucze do jego mieszkania, to masz tu rzeczy Tośka-powiedział do Oli.
-Kochany jesteś.
Jacek usiadł obok swojej ukochanej.
-Wiadomo już coś?-zapytał.
-Mikołaj jeszcze nie dzwonił. Pewnie ciągle trwa operacja.
-Wysocki też pojechał, mówił, że zadzwoni jak się czegoś dowie. A Tobie, Emilka, kazał przekazać, cytuję "Głowa do góry"-powiedział Nowak
Sierżant się uśmiechnęła leciutko słysząc to.
Siedzieli tak w ciszy przez chwilę, w końcu Jacek ją przerwał.
-Słuchajcie jest późno. Kładźcie się spać, ja podjadę na chwilę do szpitala i zadzownię do was.
-To będzie najrozsądniejsze-dodała Ola.
-Jakbyś mnie potrzebowała to dzwoń-powiedział aspirant do Wysockiej, otwierając drzwi mieszkania.
-Oczywiście, dziękuję Ci.
-Do zobaczenia jutro, kochanie-Jacek pocałował Aleksandrę w usta na dowidzenia i zszedł na dół.
Posterunkowa zamknęła drzwi.
-Ola, musimy zrobić coś jeszcze-podeszła do niej Emilka.
-Wiem-odparła smutnym tonem Ola.
-Tosiek!-zawołała chłopca.
-O co chodzi?-zapytał wychodząc z pokoju.
Wysocka ukucnęła przed nim.
-Posłuchaj mnie. Dzisiaj Ty i Emilka będziecie spali u mnie. Twój tata jest w szpitalu...-tu jej przerwał.
-Jak to?!-chłopiec krzyczał.
-Spokojnie, kochanie-zaczęła Ola-jutro do niego pojedziemy. Wszystko będzie dobrze-posterunkowa uspokoiła chłopca, który był bardzo bliski płaczu.
W końcu wszyscy się umyli i przebrali. Ola zrobiła Tośkowi kanapki. Emilka nie była w stanie zjeść czegokolwiek. Po kolacji Wysocka uśpiła chłopca w swojej sypialni po czym udała się do swojej koleżanki.
-Dziękuję, że zajęłaś się Tośkiem. Ja nie byłbym w stanie mu tego przekazać-zwróciła się do Oli.
-Daj spokój, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć-posłała jej ciepły uśmiech.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię mam. I pomyśleć, że kiedyś darłyśmy koty i się nie znosiłyśmy-zaczęła wspominać Emilia.
-Tak, pamiętam. Jakie to było głupie.
Przyjaciółki się roześmiały.
-Idziemy spać?-zapytała Olka.
-A napisał Ci coś Jacek?
-Tak, operacja jeszcze trwa. Zadzwoni jak się skończy.
Emilka westchnęła.
-Okej. To chodźmy.
Była 04:35. Olę obudził dźwięk sms-a. Złapała za telefon i odczytała jego następującą treść.
"Operacja się skończyła. Krzysiek jest w stanie stabilnym i jest przytomny. Jutro o 8 po Was przyjadę.
Kocham Cię."
Olka odetchnęła z ulgą. Odpisała swojemu chłopakowi, poszła jeszcze do Tośka i Emilki. Chłopiec i kobieta spali, więc i Ola wróciła do łóżka. Dwie godziny później wstała cała trójka.
-Wiesz już coś?-zapytała Drawska.
-Tak, operacja się skończyła po 4. Krzysiek jest w stanie stabilnym i go wybudzili. Jacek przyjedzie po nas o ósmej.
Emilka się popłakała. Ola znała jej stan.Później poszła do Tośka. Wszyscy się ogarnęli a o ósmej pojechali z Jackiem do szpitala. Po 20 minutach byli na miejscu. Jacek i Emilia weszli do sali Krzysztofa, tam ktoś już był-Julia. Kobiety przywitały się ze sobą a zaraz potem Emilia powiedziała do Zapały:
-Wiesz jakiego stracha mi narobiłeś?
-No, przepraszam, Emilka. Chyba nie dostanę za to nagany?-Krzysiek chciał rozbawić swoją panią-dowódczynię, co mu z resztą się udało.
-A gdzie Tosiek?-spytał Krzysztof.
-Tata!-zawołał chłopiec, którego Ola właśnie przyprowadziła.
-Co Ty tu robisz?-zapytał Antoś.
-Wiesz, synku, wczoraj byliśmy z Emilką na niebezpiecznej akcji i tak wyszło, że tata został ranny.
-Czyli jesteś bohaterem?-zapytał ze zdziwieniem.
-No powiedzmy-starszy posterunkowy zaczął się śmiać na to stwierdzenie swojego syna. Ola, Jacek i Emilia posiedzieli jeszcze chwilę ze swoim przyjacielem, zadzownili do Moniki i opowiedzieli całą sytuację. Po czym zostawili Tośka w rękach Julii i wrócili do mieszkania Oli.
-Nawet nie wiem, jak mam Wam dziękować-rzekła Drawska.
-Nie masz za co-odparł Jacek.
-Otóż to-dodała Ola.
-Nie wcale, nie wiem co bym zrobiła gdyby Was nie było.
Jacek zmienił temat.
-Tak a propo, będziesz miała gościa za 2 godziny.
-Dzwoniłeś do Roberta-powiedziała ciesząc się, że zobaczy swojego "przyjaciela".
-Może-Jacek się uśmiechnął.
-Nie mogłeś mi wcześniej powiedzieć?-zapytała z wyrzutem.
-Mówię Ci wcześniej. Nie starczą Ci 2 godziny żeby się przygotować?-spytał z niedowierzaniem Jacek.
-A co to są dwie godziny?-wtrąciła Ola.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Dziewczyny spakowały swoje rzeczy. Jacek podrzucił Emilkę do jej mieszkania a razem z Olą pojechali do niego i wzięli się za sprzątanie domu.
-O czym chciałeś ze mną wczoraj porozmawiać?-zapytała nagle Ola.
-Kiedy?
-No wczoraj mieliśmy iść na kolację ale ta sytuacja wynikła.
-Aaaaa, faktycznie. Dowiesz się w sobotę w takim razie.
-Nie chce mi się czekać 4 dni. Nie możesz mi teraz powiedzieć?-Wysocka drążyła temat.
-Nie. Jak mówię w sobotę to w sobotę-pocałował swoją ukochaną w policzek.
-Niech Ci będzie.
Gdy skończyli ogarniać mieszkanie, zbliżał się wieczór. Zjedli kolację, włączyli jakąś komedię romantyczną reżyserii Allena i zmęczeni po ostatnich dniach zasnęli przytuleni na kanapie przed telewizorem.
Krzysiek przytomny, Emilia spokojna. A Jacek? Co chce powiedzieć Oli? Jestem ciekawa Waszych pomysłów ☺
Może chce się jej oświadczyć? Hehe
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Oświadczy się jej ? :D
OdpowiedzUsuńNastepne opowiadanie jutro około godziny 21 ;)
OdpowiedzUsuńA chcecie?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na next...Zapraszam na mój blog http://olkaijacekopowiadania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gosia.